sobota, 12 czerwca 2010
Nowe spojrzenie na rolę drzew w miastach - wykład prof. Haliny Szczepanowskiej w NFOŚ i GW.
Dnia 10 czerwca, w ramach cyklicznych spotkań Klubu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, mieliśmy okazję wysłuchać niezwykle interesującego wykładu pani dr hab. Haliny Szczepanowskiej, dotyczącego roli drzew na obszarach miejskich.
Drzewa odgrywają nie tylko duża rolę estetyczną, stanowiąc jedną z dominant krajobrazu. Przedstawiają wymierną wartość dla miast, wykonując pracę, która w innym wypadku musiałaby być udziałem urządzeń mechanicznych. Drzewa zwiększają wilgotność powietrza działając jak małe stawy. Przykładowo, duży klon w upalny dzień w ciągu godziny może wyparować 265 litrów wody, co jest porównywalne z pracą pięciu domowych klimatyzatorów.
Drzewa obniżają także temperaturę powietrza, przeciwdziałając zjawisku tzw. miejskich wysp ciepła. Przykładowo, temperatura w parku miejskim jest w gorący dzień o kilka stopni niższa niż na obszarach gęstej zabudowy. Pani profesor opowiadała o swoich wizytach w miastach w innych krajach, m.in. w Nowym Jorku, gdzie cały zespół kilkudziesięciu ludzi planuje nasadzenia drzew. Obliczono, iż dla gorętszych stanów USA, posadzenie 3 drzew przy każdym domu jednorodzinnym redukowałoby w znaczący sposób (w miliardach dolarów) zapotrzebowanie na energię oraz co za tym idzie emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Jak pamiętamy z lekcji biologii drzewa wytwarzają tlen i pochłaniają z atmosfery dwutlenek węgla, redukując efekt cieplarniany. Przykładowo, drzewo o średnicy pnia ponad 77 cm gromadzi podczas swojego życia ponad 3 tony węgla. Drzewa pochłaniają także zanieczyszczenia miejskie działając jaki filtry powietrza oraz zwalniają tempo spływy wody po opadach deszczowych.
Drzewa obniżają także temperaturę powietrza, przeciwdziałając zjawisku tzw. miejskich wysp ciepła. Przykładowo, temperatura w parku miejskim jest w gorący dzień o kilka stopni niższa niż na obszarach gęstej zabudowy. Pani profesor opowiadała o swoich wizytach w miastach w innych krajach, m.in. w Nowym Jorku, gdzie cały zespół kilkudziesięciu ludzi planuje nasadzenia drzew. Obliczono, iż dla gorętszych stanów USA, posadzenie 3 drzew przy każdym domu jednorodzinnym redukowałoby w znaczący sposób (w miliardach dolarów) zapotrzebowanie na energię oraz co za tym idzie emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Jak pamiętamy z lekcji biologii drzewa wytwarzają tlen i pochłaniają z atmosfery dwutlenek węgla, redukując efekt cieplarniany. Przykładowo, drzewo o średnicy pnia ponad 77 cm gromadzi podczas swojego życia ponad 3 tony węgla. Drzewa pochłaniają także zanieczyszczenia miejskie działając jaki filtry powietrza oraz zwalniają tempo spływy wody po opadach deszczowych.
W światowych metropoliach drzewa sadzone są celowo także bardzo blisko dróg oraz w ścisłych centrach. Tam, gdzie nie ma już naturalnej gleby lub jest ona wątpliwej jakości, używane jest sztuczne, specjalnie opracowane podłoże. Trzeba tu pamiętać, iż przekopanie gleby powoduje jej zniszczenie, poprzez zakłócenia jej naturalnych procesów. Osobistym zaskoczeniem dla mnie była informacja, iż gleba powraca do stanu równowagi po ok. 80 latach.
Pani profesor podkreśliła, iż zarówno drzewa, jak i gleba są bardziej długowieczne niż człowiek i zasługują na szacunek. To co rozwijało się przez pokolenia, można zniszczyć w jednej chwili. Podała także przykładowe wyceny wartości drzew dla miasta stosowane w wielkich metropoliach, np. wartość wszystkich drzew w Berlinie szacuje się na 3 miliardy euro.
W toku dyskusji, która wywiązała się po prelekcji, można było odnieść wrażenie, iż informacje zwarte w świetnym wykładzie pani profesor zamiast entuzjazmu, wzbudziły u zebranych przygnębienie i rozżalenie. Uświadomiliśmy sobie bowiem, jak bardzo polityka miasta, w którym mieszkamy, odbiega od światowych trendów. Stałe trendy Warszawy to masowe wycinki drzew. Trudno nawet otrzymać informację publiczną, ile drzew rocznie jest wycinanych. Wiadomo, że drzew jest coraz mniej. Jeśli są to tzw. „drzewo owocowe” – nie potrzeba nawet zgody na wycinkę.
Z sali padło wiele bardzo nieprzychylnych i wręcz dosadnych komentarzy pod adresem miejskich urzędów.
Pani profesor opowiadała też o próbach zmian niedoskonałego prawa w Polsce odnośnie wycinek i „pielęgnacji” drzew, która często prowadzona jest w sposób nieodpowiedni. O bezowocnych kontaktach z posłami, którzy widocznie mają ważniejsze sprawy na głowie.
W czasie dyskusji opowiedziałam, iż jak na Towarzystwo Ochrony Herpetofauny (a więc płazów i gadów) , dziwnie dużo czasu poświęcamy na obronę drzew w mieście. Skutkiem tej wypowiedzi od razu po spotkaniu głosiły się do mnie aż trzy różne osoby proszące o pomoc i radę w walce z urzędnikami miejskimi o zachowanie drzew lub wyegzekwowanie kar za zupełnie nieuzasadnione wycinki. Świadczy to o skali problemu. Zazwyczaj zauważamy go dopiero wtedy, gdy dotyczy on miejsca gdzie mieszkamy, lub stałej trasy, którą się poruszamy do pracy. Drzewa znikają. Może jednak nie powinniśmy biernie czekać, aż nasze miasto stanie się niezdatne do życia, tylko domagać się współuczestnictwa w decyzjach i przede wszystkim prawdziwych planów gospodarowania zielenią w mieście, opracowanych przez fachowców i wzorowanych na światowych, najnowszych trendach.
Relacjonowała Joanna Mazgajska
0 komentarze:
Prześlij komentarz